środa, 7 stycznia 2015

Medoty usypiania dzieci,cz.2 - Metoda 3-5-7 oraz dr E.Estivill "Uśnij wreszcie.Jak pomóc dziecku zasnąć"


Oto dwie kolejne metody usypiania naszych maluchów:

Metoda 3-5-7 

Jest to metoda,która ma nauczyć naszego malucha samodzielnie usnąć w swoim łóżeczku. Do jej zastosowania konieczna jest cierpliwość rodziców i konsekwencja.
-> Po wieczornym rytuale i nakarmieniu dziecka, odkładamy je do łóżeczka. Należy pilnować,by maluch podczas karmienia nie usnął.
-> Dopuszczalne jest odłożenie dziecka w półśnie.
-> Ważne jest,by mówić do maluszka z czułością i serdecznością i stworzyć klimat sprzyjającym zaspokojeniu jego potrzeby bezpieczeństwa.
-> Czułości w tym momencie nie powinny trwać zbyt długo-najwyżej ok. 2 minut.
-> Po tym czasie wypowiadamy do malucha stałe słowa,informujące go,że nadeszła pora na sen,że wychodzimy, ale jesteśmy w pobliżu.
-> Nawet, jeśli dziecko płacze, po tychże słowach wychodzimy z pokoju- nie zamykając drzwi.
-> Dopuszczalne jest pozostanie w pokoju,ale tak,by nie być w zasięgu wzroku z maluszkiem ani w kontakcie wzrokowym.
-> Nasza nieobecność trwa 3 minuty. Ważne jest,by w tym czasie nie podejmować żadnych interwencji.
-> Gdy minie wyznaczony czas, wracamy do maluszka i wykonujemy czynności, gesty, które mają na celu uspokojenie dziecka: głaskanie, poklepywanie, spokojne mówienie. Czas ten nie może przekraczać 2 minut.
-> Nie podnosimy dziecka, nie bierzemy na ręce,nie podajemy piersi. Maluch ma leżeć w swoim łóżeczku.
-> Na tym etapie dziecko często mocno protestuje, zdaje się nie zauważać naszej obecności. Jednak wie,że jesteśmy.
-> Po 2 min.znów informujemy po cichu malucha,że wychodzimy. Tym razem nasza nieobecność ma trwać 5 min.
-> Ważne jest,by tego czasu nie skracać.
-> Po 5 min.znów wracamy. Kolejne wyjście trwa 7 minut i cały schemat powtarzamy,dopóki malec nie uśnie.
-> Każde następne wyjście trwa 7 min.
 Jedno z ważnych założeń tej metody mówi nam,że nie ma ona na celu pozostawienia dziecka do momentu tzw."wypłakania" i uśnięcia z wyczerpania. Nasze wyjścia i powroty po określonym czasie,mają być dla malucha źródłem informacji,że jesteśmy w pobliżu i nic mu nie grozi.

Dr E. Estvill "Uśnij wreszcie. Jak pomóc dziecku zasnąć"

Punktem wyjściowym teorii samodzielnego usypiania dziecka we własnym łóżeczku jest założenie,że zasypianie,to pewien nawyk, który dziecko musi opanować. Z umiejętnością "dobrego spania i zasypiania" nie rodzimy się, lecz musimy tej umiejętności się nauczyć. Niektórym dzieciom przychodzi to z łatwością, inne potrzebują pomocy rodziców w tej kwestii.
-> Bardzo ważne jest,by uregulować dobowy zegar dziecka. Do tego potrzebne jest wdrożenie pojęć takich,jak : światło-ciemność
                   hałas-cisza
                   pory posiłków
                   nawyk zasypiania
Są to bodźce,które dają dziecku sygnał i mówią o tym,jaką porę dnia obecnie mamy. Jest oczywistym,że nocą jest ciszej i panuje ciemność,a przynajmniej półmrok- w przeciwieństwie do dnia,gdy więcej dźwięków do dziecka dociera oraz więcej światła- mimo zasłoniętych rolet.
Rozkład posiłków jest także zewnętrznym czynnikiem mającym wpływ na sen dziecka. Maluchy od urodzenia kojarzą moment nasycenia z porą snu,dlatego tak ważne jest,by w miarę możliwości uregulować także pory karmienia dziecka w ciągu dnia.
-> Rytuały związane z kładzeniem dziecka spać muszą być stałe. W dzień może być to zasłanianie okien i spiewanie kołysanki, wieczorny rytuał musi być bardziej rozwinięty i mocniej zaznaczony- np. kąpielą.
-> Bardzo istotne jest,by elementy,które zdecydujemy się wykorzystać w trakcie nauki zasypiania, nie ulegały zmianie w czasie trwania całego procesu nauki. Więc, jeśli zdecydujemy się położyć obok dziecka w łóżeczku pluszaka lub smoczek, nie wolno nam tego elementu zabierać,czy zmieniać. Ważne,byśmy uświadomili sobie,że każdy z nas w nocy przebudza się i trwa to ok.30 sek. u osób dorosłych, u dzieci może dojść do 3-4 min. W tym czasie odbieramy pewne sygnały z otoczenia,że nic się nie zmieniło,wszystko jest w porządku,spokojnie możemy dalej spać.  Stąd te stałe zewnętrzne elementy dla dziecka są bardzo ważne.
-> Dziecko budzi się ok.5-8 razy w ciągu nocy i oczekuje,że znajdzie się w tej samej sytuacji, w której zasypiało. Więc jeśli usypiało w trakcie kołysania w wózku, tego może się domagać po przebudzeniu, gdy zasnęło podczas ssania piersi, będzie jej szukać,gdy się przebudzi. Dlatego ucząc dziecko usypiać, nie przyzwyczajajmy go do elementów, które siłą rzeczy, po uśnięciu będziemy musieli mu odebrać: pierś, kołysanie itp.

NAUKA USYPIANIA KROK PO KROKU:

- Postawę rodziców musi cechować konsekwencja i cierpliwość
- Należy sprawić,by porę snu dziecko kojarzyło z zespołem stałych elementów, które będą mu towarzyszyć przez całą noc: łóżeczko, pluszak, smoczek. Dobrze jest wprowadzić na początku nauki usypiania jakiś nowy element,którego maluch jeszcze nie zna: nowy miś, własnoręcznie zrobiona zabawka,zawieszona przy łóżeczku- by dziecko odtąd ten element kojarzyło ze snem.
- Wprowadzamy stałe rytuały przed snem
- Jeśli po wieczornej kąpieli dziecko ma być nakarmione, nie róbmy tego w pobliżu miejsca odłożenia do spania. Po posiłku dobrze jest spędzić z dzieckiem wspólne chwile,ale z daleka od łóżeczka. Wówczas śpiewamy mu, tulimy,wyciszamy malucha.
- po tych chwilach, odkładamy dziecko do łóżeczka ze stałymi elementami,które będą mu towarzyszyły przez całą noc : np. miś, smoczek, pieluszka tetrowa.
- Mówimy stałe słowa, odkładając malucha- informujące go o tym,że nadeszła pora snu,
np." Dobranoc maluszku,śpij spokojnie,jestem w pobliżu". Maluch w tym momencie może już zacząć protestować (szczególnie,gdy ma 6 i więcej miesięcy ;) ), lecz nie traćmy wątku i w spokoju wypowiadajmy nasze ustalone słowa ;)
- Po upływie ok .30 sek. układamy troskliwie malucha w łóżeczku, przykrywamy kołderką,ale robimy to tylko raz. Układamy koło niego smoczki i inne ustalone elementy,żegnamy je czułym słowem i wychodzimy z pokoju.
- Jeśli zanim wyjdziemy, maluch wyrzuci z łóżeczka smoczki i resztę elementów, wówczas rodzic nie nawiązując już kontaktu wzrokowego z dzieckiem i bez zbędnych emocji na twarzy,może pozbierać te przedmioty i włożyć je do łóżka, po czym wyjść z pokoju.
- Gdy maluch wyrzuci te przedmioty poraz kolejny, nie będzie w pokoju rodzica, który znów je pozbiera. A często o to dzieciom chodzi- by w taki sposób przywołać mamę lub tatę do siebie.
- Tak samo wygląda sprawa,gdy dziecko przed naszym wyjściem z pokoju, wstanie...możemy położyć je tylko raz. Najprawdopodobniej znów wstanie,lecz poraz kolejny już nie reagujemy,gdyż w ten sposób można spędzić pół nocy ;)
- Nie wchodzimy do pokoju przed upływem krótkiego czasu. Na początku jest to 1 minuta. Po tym czasie wchodzimy do pokoju, mówimy do malucha,że jesteśmy w pobliżu i że wszystko jest w porządku,jednak nie bierzemy go na ręce, nie uspokajamy w żaden sposób. Możemy pozbierać rozrzucone zabawki,ale najlepiej wrzucić je do łóżeczka niespotrzeżenie ;)
- Odstępy czasowe wydłużają się. Odczekujemy 3 minuty. Starajmy się nie skracać tego czasu. Jeżeli dziecko nadal płacze, wchodzimy po tych 3 minutach i postępujemy tak,jak poprzednim razem. 
- Kolejny czas do odczekania,to 5 minut. I od tej pory każda nasza nieobecnośc ma trwać właśnie tyle.
- Powracanie do pokoju dziecka ma fundamentalne znaczenie. Daje mu poczucie bezpieczeństwa i wie,że nie jest samo.
- Pierwszego dnia nie wolno wydłużać tego czasu do więcej niż 5 minut. Niektórym rodzicom ciężko jest znieść tyle minut poza pokojem dziecka, więc dopuszczalne jest na początku zatrzymanie się na 3 minutach.
- W kolejnych dniach wydłużamy czas wchodzenia do pokoju o ok.2 min.,dochodząc tak do 7 min.
- Cały proces może trwać ok. 2 h . Na początku maluch po godzinie, dwóch,trzech może znów się obudzić. Dlatego też cały proces konsekwentnie powtarzamy. Pierwsze noce mogą być cięższe,ale po ok.tygodniu,dziecko powinno spać dłużej,a momenty przebudzenia nie będą wymagały od nas większej interwencji.
  
Moje doświadczenia z usypianiem opornego niemowlaka :)

Ponieważ nasz pierwszy synek miał ogromne problemy z usypianiem i dał nam ostro popalić-gdyż w dzień początkowo prawie nie spał, postanowiłam poratować się kilkoma metodami. Zgłębiłam mocniej właśnie tę ostatnią. Zmodyfikowałam ją nieco i połączyłam z pewnymi elementami teorii T.Hogg i efekt był zaskakujący.  Rozpoczęłam tę naukę,gdy mały miał ok.pół roku-7 miesięcy.

Zadbałam oczywiście o regulację dziecka w ciągu dnia: karmienie i spanie o stałych w mierę możliwości porach. Wieczorny rytuał był rozbudowany do kąpieli, słuchania usypianek, tulenia i śpiewania. Gdy mały podrósł troszkę, robiliśmy "papa" pluszakom na szafce i zwierzakom przyklejonym na ścianie ;) Odkładałam go wraz ze stałymi elementami, które były z nim przez całą noc: nowy pluszak-zakupiony specjalnie na okoliczność wyrabiania nowego nawyku usypiania :), wypowiadałam stałe słowa, typu: "Dobranoc kochanie, spij spokojnie,mamusia jest niedaleko"
i wychodziłam z pokoju. Mały buntował się dość mocno,jednak przestrzegałam zalecanego czasu pobytu poza pokojem. Jednak,gdy jego płacz był w moim odczuciu zbyt mocny,wchodziłam i przytulałam go do moment,aż się uspokoił i odkładałam z powrotem. Starałam się odkładać go do łóżeczka,gdy był jeszcze tego świadomy i nie zasnął głęboko na moich rękach.Dzięki temu,momenty, kiedy jego płacz był mocno histeryczny,szybko zaczęły mijać. Gdy tylko marudził i nie płakał zbyt mocno,wchodziłam i mówiłam cicho,że jestem niedaleko, nie biorąc go na ręce. Czasem układałam go znów na podusi,przykrywałam kołderką i dawałam smoczek.
Zdarzało się,że wyrzucał smoczki poza łóżko,więc starałam się,by nie widział momentu gdy je podnoszę i wkładałam znów do łóżeczka.
Mały po 4 dniach takich zabiegów,zaczął sam usypiać w łóżeczku lub tylko dzięki mojej krótkiej interwencji- np. po jednorazowym przytuleniu go,gdy płakał.
Pierwsze dwa wieczory były najcięższe,bo płakał mocno i cały proces usypiania trwał ok.45 minut. Wracałam i co jakiś czas mocno zapłakanego brałam na ręce,by się uspokoił,lecz nie robiłam tego za każdym razem.
Ważne jest,by obserwować swoje dziecko i dostrzec, co pomaga mu usnąć. Ja nie wyobrażałam sobie tylko wchodzić i przemawiać do niego, gdy płakał tak,że się zanosił. Być może byłoby to skuteczne,jednak w moim odczuciu - mało mądre i do tego wydłużające cały proces,dlatego połączyłam to w takich skrajnych przypadkach z przytuleniem i odłożeniem.
W metodzie tej nie wolno kłaść malucha poraz kolejny na poduszce i przykrywać kołdrą- ja robiłam to dość często,jednak też nie za każdym razem.

Nasz drugi synek jest bardziej łaskawy w tej kwestii i śpi w ciągu dnia bardzo dobrze. Jednak w pewnym momencie skończył się etap,gdy po jedzeniu sam "odlatywał" w swoim łóżeczku. Uznałam,że na taką rygorystyczną naukę samodzielnego usypiania jest jeszcze za wcześnie, gdyż miał wówczas 3,5 miesiąca,więc postanowiłam skłonić się bardziej do metody tylko i wyłącznie T.Hogg- podnoszenie-odkładanie. Usypianie na rękach w naszym przypadku nie wchodziło w grę, ze względu na moje problemy z kręgosłupem i słuszną wagę gagatka ;) Dlatego tutaj też zadbałam o wszelkie rytuały. Zauważyłam,że bardzo istotny jest moment odłożenia malucha do łóżeczka- nawet gdy jeszcze protestuje. W pewnym momencie on po prostu zaczął odwracać się na bok tak,by policzkiem dotykać poduszki, okrywał drugi policzek kocykiem i najnormalniej w świecie zaczął usypiać  beż żadnego protestu..(a krzyczał wcześniej mooocno,uwierzcie mi ;) )Czasem musiałam zmienić mu boczek,gdy na tamtym usnąć nie mógł i zbyt długo się wiercił.
Stało się tak chyba dlatego,że oswoił się z terenem swojego łóżeczka i zaczął kojarzyć to miejsce bezpośrednio ze snem. Zawsze usypianie rozpoczynałam od włożenia malucha do łóżeczka,nigdy od bujania na rękach do momentu "odlotu" ;)
Poza tym starałam się też nie zabierać go z łóżeczka zaraz po przebudzeniu-gdy był spokojny. Zawieszałam mu zabawki,by chwilę tak się pobawił, po to,aby miejsce to kojarzył tez z pozytywnymi odczuciami.
W nocy wprawdzie biorę go do siebie do łóżka,by nakarmić go piersią,ale robię to dość szybko i mały zdaje się tego faktu przejścia do mnie nie zauważać ;) Często usypia już przy mnie,ale nigdy nie ma problemu z odłożeniem go w ciągu nocy z powrotem do swojego łóżeczka :)

Tym rodzicom ,którzy podobnie jak ja w kwestii usypiania dzieci raczej mijają się z teorią rodzicielstwa bliskości(z całym szacunkiem do tejże i poparciem dla reszty jej założeń), polecam obserwowanie swojego maluszka, dużo wytrwałości i wiary w rodzicielską intuicję :)



-

1 komentarz:

  1. Czy do usypiania młodszego synka używa Panis smoczka?

    OdpowiedzUsuń